piątek, 25 stycznia 2013

4.


Willa

-A Wy dokąd?-zapytał tata wchodząc do "naszego domu".
-Wychodzimy.-odpowiedziałam zerkając na niego przez ramię stojąc przed lustrem.
-Gdzie?-zapytał.
-Na miasto.-powiedziałam.
-Willa dokładnie!-podniósł głos.
-Z tego co wiem nie mieszkam już z Tobą więc mogę robić co chce.-mówiąc to stanęłam na przeciwko niego.
-Willa nie rób tego znowu.-poprosił.
-Niby czego?-zapytałam.
-Nie obwiniaj mnie za wszystko.-odparł.
-Przykro mi nie mogę tego zrobić.-odparłam.- I może lepiej zajmij się swoją cudowną piątką bo też gdzieś wychodzą.-kiedy to powiedziałam, jego mina była nie do opisania.
-Liam!-wydarł się na cały dom, to było pewne że oni są ważniejsi.
-Tak?-zapytała chłopak, schodząc z góry, dopinając guziki koszuli.
-Gdzie się wybieracie?
-A skąd to wiesz?- spojrzał na niego, a później na mnie. Uśmiechnęłam się wrednie i ruszyłam do pokoju po torebkę.
-Nie ma za co.-powiedziałam przechodząc obok bruneta, a ten tylko posłał mi uśmiech, on chyba nigdy nikomu nie powiedział nic niemiłego. Nie pasuję do tej czwórki debili.
-Paul to nie tak...-usłyszałam jak Payne chce wytłumaczyć zaistniałą sytuację mojemu ojcu.
-Willa?-usłyszałam głos Nialla.
-Tak?-zapytałam zrezygnowana, odwracając się w jego stronę.
-Wybierasz się gdzieś?-zapytał, mierząc mnie od góry do dołu.
-A jeśli tak, to co?-zdałam własne pytanie, nie odpowiadając na jego.
-Tylko pytam.-odparł
-Nie powinno Cię to interesować Niall.
-A jednak, interesuję.-powiedział.
-Nie wydaje mi się.-odpowiedziałam.
-Willa, martwię się.-mówiąc to zmusił mnie do tego aby spojrzała w jego oczy. Widać było w nich troskę, ale że niby o mnie? Nikt oprócz Liz nie troszczy się o mnie, to nie może być prawdziwe.
-Jestem już dużą dziewczynką, dam sobie radę.-powiedziałam przełykając głośno ślinę.- Znajdź sobie ktoś odpowiedniego do tego aby się o niego martwić. A teraz wybacz ale muszę iść po torebkę i zobaczyć jak tam Beth.-dodałam i odwróciłam się od niego.
-Willa!
-Dziękuję Niall że życzysz mnie miłej zabawy.-powiedziałam sarkastycznie.-Nawzajem.-dodałam i wchodząc do pokoju popatrzyłam na niego. Wyglądał na chłopaka który właśnie poniósł klęskę w próbie zdobycia dziewczyny. Był słodki, ale nie dla mnie.
-I jak gotowa?-zapytałam siostry.
-Można tak powiedzieć.-odparła.
-Co jest?-zapytałam.
-Mam dziwne przeczucia co to tego wyjścia.-odpowiedziała.
-Beth przestań, zawsze jak tak mówisz dzieje się coś niedobrego.-powiedziałam.
-To może zostaniemy w domu?-zapytała z nadzieją w głosie.
-O nie!-powiedziałam.-Idziemy i nie ma , nie.
-Oj Willa, dlaczego tak Ci na tym zależy?-zapytała mnie brunetka.
-Nie mogę dać satysfakcji ojcu i Niallowi.-odparłam, nie patrząc w jej stronę.
-Niallowi?-zapytała, ominęłam tatę, czyli coś przeczuwa.
-Yhym.-odparłam beznamiętnie, choć w środku coś się we mnie gotowało.
-Czy ja o czymś nie wiem?-zadała następne pytanie.
-Nie wiem o czym chcesz wiedzieć, to że nie lubię tej całej piątki wiesz doskonale.-mówiąc to popatrzyłam w na nią, mierzyła mnie wzrokiem.-Możemy już iść?-zapytałam chcąc zmienić temat.
-Tak, ale ta rozmowa Cię nie ominie nie myśl nawet o tym.-powiedziała, wzięła kurtkę, torebkę i wyszła z pomieszczenia. Wzięłam głęboki oddech i zrobiłam to co ona, skierowałam się do mojego pokoju, zabrałam potrzebę rzeczy i zeszłam na dół. Kiedy przystanęłam przy wejściu do salonu gdzie stała Liz, zobaczyłam że na kanapie siedzi cała "cudowna piątka" a nad nimi tata. Mało co nie wybuchłam śmiechem.
-O dobrze że raczyłyście zejść, proszę.-powiedziała i wskazał na wolne miejsca.-Siadajcie tutaj.-dodał.
-Ale my właśnie wychodzimy, więc nie będziemy przeszkadzać.-odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Willa to nie było zaproszenia, macie usiąść i to bez wymówek.-powiedział, a ja popatrzyłam w stronę siostry która delikatnie kiwnęła głową i obie ruszyłyśmy na wyznaczone miejsce.
-Podobno wszyscy gdzieś się wybieracie.-powiedział w końcu.
-Brawo!-przerwałam mu.-To możesz przejść do sedna Twojej wypowiedzi, trochę śpieszymy się.-mówiąc to wskazałam na siebie i Beth.
-Willa jeszcze raz a nigdzie nie wyjdziesz.
-Założymy się?-zapytałam i popatrzyłam prosto w jego oczy. Wiedziałam że nie lubi utrzymywać kontaktu wzrokowego ze mną, ponieważ moje oczy podobno przypominały mu oczy mamy. Zapadła cisz, ojciec wpatrywał się we mnie z wyrzutem w oczach. Nie wytrzymałam to ja pierwsza odwróciłam wzrok, teraz chwilę zatrzymałam się na osobie blondyna. Patrzył na mnie inaczej, jak jeszcze nigdy. To nie było takie spojrzenie jak ostatnie, był nie do rozszyfrowania. Przerażała mnie. Spuściłam oczy na moje dłonie i zaczęłam bawić się palcami. Cisza która miała miejsce była nie zręczna, nie lubiłam czegoś takiego.- Powiesz o co chodzi?-zapytałam delikatnie nie patrząc na ojca.
-Pójdziecie na imprezę, ale pod jednym warunkiem.-powiedział w końcu.
-Jakim?-zapytali na raz Liz i Harry.
-Pójdziecie do jednego klubu całą siódemką.-odparł.
-Chciałeś powiedzieć dziesiątką.-poprawił go Liam.
-No tak dziesiątką.-powtórzył tata.
-Żartujesz?-zapytałam.
-Nie.
-Nigdzie z nimi nie pójdę.-powiedziałam i założyłam ręce na piersi.
-Jeśli chcesz możesz zostać w domu, to nie jest problem.
Patrzyłam na niego z otwartymi ustami. Pokręciłam głową i popatrzyłam w stronę Liz, podniosłam jedną brew do góry w niemym pytaniu. Ona tylko pokiwała głową.
-Dobra, niech już tak będzie.-mówiąc to popatrzyłam na Niall, na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
-Zgadzasz się?-zapytał zdziwiony ojciec.
-Impreza z tą piątką albo wieczór przed telewizorem?- zastanawiałam się na głos.-Wiesz chyba jednak poświęcę się pójdę z nimi.-odpowiedziałam.
-To dobrze.-mówiąc to skierował się do wyjścia.-Andy idzie z wami.-dodała w progu.
-Że niby kto?-zapytałam.
-Andy, jeden z naszych ochroniarzy.-odpowiedział za niego Liam.
-Jaja sobie ze mnie robicie?-zapytałam znów, a Liz pokręciła głową.
-Uspokój się.-szepnęła mi do ucha.-Spróbujemy się jakoś ulotnić, a teraz powiedź że się zgadzasz.
-Dobra niech stracę.-powiedziałam.-Na co czekacie, może tak ogarnęlibyście się ja na was nie mam zamiaru czekać.-dodałam.
-Ale my już jesteśmy gotowi.-odpowiedział mi Zayn.
-Oj sorki nie zauważyłam.-mówiąc to zakryłam usta dłonią.
-Układałem te włosy przez godzinę, przecież są idealne.-zaczął nawijać Malik, popatrzyłam po wszystkich przerażona, a kiedy znów zatrzymałam wzrok na Niallu on pokręcił tylko głową.
-Co ja takiego powiedziałam?-zapytałam, kiedy czarnowłosy w szybkim tempie wybiegł z salonu i skierował się na górę, jak mniemam do swojego pokoju.
-Zayn ma fioła na punkcie swoich włosów, nie widziałaś o tym?-zapytał mnie Lou.
-A niby skąd mam to wiedzieć?
-Wszyscy to wiedzą.-powiedział trochę głośniej.
-Ja nie jestem wszyscy.-odparłam mu takim samym tonem i wyszłam z salonu. Wspięłam się po schodach i kiedy doszłam do drzwi sypialni Malika lekko zapukałam.
-Co?-zapytał wściekłym głosem.
-To ja.-powiedziałam pomału uchylając drzwi.-Twoje włosy wyglądają świetnie, powiedziałam tak bo widziałam że Twoje wyglądają dużo lepiej niż moje, przepraszam.-dodałam, tak dobre kłamstwo nie jest złe.
-Wiedziałem że o to Ci chodzi.-powiedział już milszym głosem chłopak.-To chodźmy już do tego klubu.-mówiąc to złapał mnie za rękę i pociągnął na dół.-Ludzie jedziemy!-krzyknął a w korytarzu pojawiła się cała piątka.
-Zayn tak szybko?-zapytał Nialla.
-Nie musiałem nic poprawiać, są idealne.-odpowiedział mu chłopak i wyszedł na dwór.
-Coś Ty mu zrobiła?-zapytał mnie blondyn.
-Magia.-odparłam i posłałam mu krótki uśmiech złapałam Beth pod rękę i razem wyszłyśmy przed dom.
-To jaki mamy plan?-zapytałam po cichu starsza siostrę.
-Nie mamy planu i to jest w tym wszystkim najlepsze.-odpowiedziała i wyszczerzyła w moją stronę zęby.
-Liz Higgins nie ma żadnego planu?-zapytałam trochę za głośno, bo cała piątka popatrzyła w naszą stronę. Ups!
-A po co wam plan?-zapytał Harry.
-Nie twój zakichany interes.-opowiedziała mu brunetka.
-Wiesz masz racje, nic mnie to nie obchodzi.-powiedział.-Zapytałem tylko z grzeczności.
-Z grzeczności?-zapytała i prychnęłam ze śmiechu.-Ty w ogóle wiesz co to grzeczność?
-Wyobraź sobie że wiem, ale nie używam jej w stosunku do osób które na to nie zasługują.-powiedział brunet, widziałam że w Liz już się gotowało.
-Spokojne.-złapałam ją za rękę.-Nie warto.-dodałam.
-Masz racie Willa.-popatrzyła na mnie i ruszyła w stronę samochodu, a ja za nią.-Nie warto.-powtórzyła moje słowa przechodząc obok chłopaka.
-Ty…-zaczął, ale nie skończył.
-Słyszałaś?-zapytała mnie Liz.
-Co takiego?
-Jakaś mucha brzęczała mi koło ucha.-ledwo co powstrzymałam śmiech, ona potrafi być wredna tak jak ja. To jest straszne.  

*

-To co robimy?-zapytałam kiedy wchodziłyśmy do klubu.
-Idziemy do łazienki, a później jakoś przemkniemy.-odparłam mi Liz.
-Musimy do toalety.-powiedziałam do chłopaków sztucznie uśmiechając się.
-Już?-zapytał Lou.
-Jesteśmy kobietami, to normalne.-odparłam mu.
-Nie bo jeden przypadek to nie kobieta.-powiedział Harry.
-Oj znowu jakaś mucha, to jest straszne muszę w końcu ją zabić.-mówiąc to Liz patrzyła w oczy bruneta.
-Jestem ciekawy czy jesteś do tego zdolna.
-Chodź Willa.-mówiąc to złapała mnie za rękę.
-Czekajcie my tez pójdziemy!-powiedziała wesoło Danielle.
-Kurwa!-przeklęłam pod nosem, nie żeby jej czy dziewczyn nie lubiła, po prostu w ten sposób popsuły nam plany.
-Spokojnie.-szepnęła w moja stronę Beth. W pięć ruszyłyśmy w kierunku łazienki.
-Chciałyście zwiać?-zadała pytanie Perrie.
-Co? Skąd przyszło wam to do głowy?-zapytałam, kurde jak to zrobiła.
-Przecież to widać z daleka.-powiedziała Eleanor.
-Pomożecie nam?-zapytała Liz.
-Przykro mi ale nie.-odparła Dan, popatrzyłam na nią wzrokiem jakbym chciała ja zabić.-Chciałybyśmy ale nie, wiecie dlaczego?-zapytała, popatrzyłyśmy na siebie i obie przecząco pokręciłyśmy głowa.-To jest proste, musimy mieć kogoś normalnego przy sobie żebyście pomogły nam ogarnąć tą zgraje idiotów i tak mówię tu też o Liamie.-powiedziała.
-Nibym czemu mamy wam pomagać z nimi?-zapytałam.-Ja nawet ich nie lubię.-dodałam.
-Willa czy aby na pewno nie lubisz ani jednego z tych chłopaków?-zapytała mnie Perrie.
-Na pewno.-odparłam.
-A Niall?-zapytały wszystkie cztery na raz.
-Co niby Niall?- zapytałam choć tak naprawdę nie chciałam usłyszeć tego co mają mi do powiedzenia.
-Nie będziemy Ci tego tłumaczyć bo sama dobrze wiesz o co chodzi.-powiedział do mnie Liz.
-A może Ty masz coś do Harrego?-odparłam.
-To tej much? Chyba żartujesz.-prychnęła, a my patrzyłyśmy na nią.-Nic do niego nie mam!-podniosła głoś.
-Ja i tak wiem swoje.-odparła  jej, a ona tylko wystawiła mi język jak małe dziecko.
-To ja zostaniecie?-zapytała El.
-Dobra jak już muszę, to zostanie.-odparła Beth.
-A jednak chcesz coś od Harrego!-krzyknęłam.
-Zamknij się mała zołzo.-powiedziała.
-A Ty Willa?-teraz do mnie zwróciła się Dan.
-Nie mam innego wyjścia, ona zostaje-tu pokazałam na siostrę.-To ja zostaje.-pokazałam na siebie.
-No to super!-zapiszczała radośnie Pez.
-Chodźmy się czegoś napić.-zaproponowała Liz, a my ochoczo pokiwałysmy głowami. 

*


-Willa na dziś chyba już Ci wystarczy.-usłyszałam koło ucha głos blondyna, odwróciłam się do niego.
-Uwierz sama dobrze wiem kiedy mam skończyć i mogę Cie zapewnić że jeszcze mogę dużo.-
odparłam mu i chciałam wstać. Lekko zachwiałam się i usiadłam z powrotem.
-Na pewno?-zapytał.
-Tak.-odparłam i teraz bez względu na to czy kręci mi się w głowie czy nie ruszyłam do naszego boksu, wcześniej zabierając z baru mojego nowego drinka.
-Willa proszę Cie nie pij już.-mówiąc to szedł obok mnie.
-Niby dlaczego mam przestać? Dlaczego mam Cię posłuchać? Kim dla mnie jesteś żebym to zrobiła?-zapytałam, stając w połowie drogi. Patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, ale nie odezwał się ani słowem.-Właśnie, nie wierz kim dla mnie jesteś, a ja dla Ciebie i może lepiej zostańmy na tym etapie.-dodałam.-A widzisz tamta blondynka ma na Ciebie ochotę.-pokazałam na jakoś pustą laskę z toną tapety na twarzy.-Zabaw się!-powiedziałam trochę głośniej, lekko popchnęłam go do tyłu i odeszłam.

*

Siedziałam na kanapie i mimowolnie wzrokiem po całej sali szukałam chłopaka o blond włosach. Kiedy już go znalazłam, pokręciłam głową.
-Poszedł do niej.-powiedziałam, nie myślałam że ktoś może siedzieć obok mnie, szczerze nie obchodziło mnie to.
-Sama mu kazałaś.-powiedział do mnie Liam, popatrzyłam na niego.
-Masz papierosa?-zapytałam, chcąc zmienić temat.
-Palisz?-zapytał.
-Masz czy nie?
-Nie.-odpowiedział, do stolika podszedł Zayn i Perrie.
-Macie fajkę?-zapytałam.
-Palisz?-powiedzieli równo.
-To takie dziwne?-już mnie denerwowali, nie wyglądam na taką czy co?-Macie?
Czarno włosy wyciągną z kieszeni paczkę papierosów i skierował w moją stronę.
-Zayn! Ona nawet nie ma 18 lat.-powiedział Liam i wyrwał mu paczkę.
-Ja też nie miałem jak zacząłem, daj spokój Liam to jej życie jeśli chce umrzeć na rak niech pali, to nic takiego. Ogarnij!-powiedział do niego.
-Róbcie co chcecie.-powiedział brunet i skierował się do baru gdzie stała Danielle. Ja w tym momencie wyciągnęłam już papierosa z pudełka i włożyłam go do ust.
-A ogień?-zapytałam trochę nie wyraźnie.
Mulat złapał zapaliczkę i podpalił papierosa. Zaciągnęłam się dymem, który łagodnie drapał moje płuca.
-Co Ty odwalasz?-kolejny raz tego wieczora usłyszałam jego głos za plecami.
-Nie Twój interes.-odparłam, ponownie zaciągnęłam się. Naglę ktoś wyrwał mi papierosa z ręki, nie ktoś tylko  Niall.
-Oddaj!-zapowiedziałam wstając.
-Nie!-odparł takim samym tonem.
-Co blondynka już Ci się znudziła?-zapytałam sarkastycznie.
-A co zazdrosna?-zapytał.
-Marzenie mój drogi.-odparłam.-A teraz oddaj to co moje!-powiedziałam.
-Nie wydaje mi się żeby to-pokazał w moja stronę fajkę.-było Twoje.
-Niall proszę oddaj mi tego papierosa!-podniosłam jeszcze bardziej głos. A obok nas pojawił się ochroniarz.
-Niech państwo opuszczą klub.-powiedział.
-Nie mam zamiaru stąd wychodzić, niech on opuści klub.-powiedziałam i pokazałam na chłopaka.
-Oboje teraz!-podniósł głos niski przypakowany facet i złapał mnie za rękę.
-Dobra, tylko te łapy przy sobie.-powiedziałam i wyrwałam się, zabrałam kurtkę i torebkę. Skierowałam się do wyjścia, a za mną blondyn.
-To wszystko Twoja wina!-krzyknęłam do chłopaka kiedy znajdowaliśmy się na ulicy.
-Moja?!
-A co może moja?!
-W pewnym sensie tak.-odparł.
-Chyba żartujesz?-zapytałam.
-Nie.
-Cham!-podsumowałam i odwróciłam się do niego plecami, było mi strasznie nie dobrze. Zaczęłam iść w stronę domu.
-Co robisz?-zapytał mnie Niall.
-Idę.-odparłam.
-To widzę, ale dokąd?-zapytał znów.
-Do domu, a gdzie mogę iść.-odparłam.
-A co z resztą?-zapytał po raz trzeci.
-Nie bój się dadzą sobie radę.-odpowiedziałam, martwiłam się tylko o Liz która nie wiem gdzie się podziała. Nie no poszła na parkiet z Lou, więc nic złego jej się nie zdarzyło, mam nadzieje.
Popatrzyłam na blondyna który pisała coś zawzięcie na telefonie.
-Co robisz?-zapytałam delikatniej.
-Wysyłam wiadomość do Liam że wracamy do domu.-odparł.
-Wracamy?-zapytałam.-Że niby razem? Ty i ja?
-Nie kurwa, osobno.-odparł.-Oczywiście ze razem. 
-A kto powiedział Ci że chce z Tobą wracać?-zapytałam.
-Nie masz wyjścia złotko.-powiedział.
Szliśmy w milczeniu. A mi było coraz bardziej nie dobrze.
-Chyba zaraz zwymiotuje.-powiedziałam i nachyliłam się w dół. Moje włosy bardzo mi przeszkadzały. Naglę poczułam jak chłopak zbiera je wszystko i trzyma w swojej ręce. Druga delikatnie gładził moje plecy.
-No to dawaj.-powiedział i lekko zaśmiał się. Na mojej twarzy też pojawił się lekki uśmiech.
-Po chwili jednak znikną bo wszystko co dziś zjadłam, wypiłam zwróciłam.
-Dobra to chyba koniec.-powiedziałam i odwracając się do blondyna, uśmiechnęłam się lekko.-Dziękuje.-dodałam.
-Nie ma za co.-odparł i również uśmiechnął się.
-Jestem tak bardzo zmęczona.-powiedziałam i ruszyłam dalej.
-Chodź.-naglę na biodrach poczułam ręce Nialla. Wziął mnie na nie, objęłam go mocno rękoma i wtuliłam się w niego. W pewnym momencie po prostu zasnęłam.


***

Przepraszam za wszystkie błędy


O masakra, strasznie przepraszam że tak późno ;P
Nie miałam kiedy pisać ;( 
Za dużo na głowie mam przez ostanie dni, ale mam nadzieje że mi wybaczycie ;))

Co do rozdziału, opinię jak zawsze pozostawiam Wam ;)

Dziękuję za komentarze ;**
Kocham Was ;D
Do następnego ;))

I oczywiście zapraszam na: 

One day

Rozdział 1 powinien pojawiać się niebawem ;)

piątek, 11 stycznia 2013

3.



Elizabeth

-Cicho.-powiedziałam i na palcach weszłam z Harrym o pokoju Willi.
-Gdzie aparat?-zapytał loczek.
-Półka.-odpowiedziałam i pokazałam na szafkę obok łóżka. Brunet pomału podszedł i wziął go w ręce.
-Ja czy Ty?-zapytał patrząc na mnie.
-Ty.-odparłam.
-Czego ja?-zapytał.
-Nie znasz mojej siostry, lepiej nich wyżywa się na tobie.- odparłam.
-Czyli mnie zabije?-zapytał.
-Nie.-odpowiedziałam.-Chyba nie.-dodałam w myślach.
Popatrzyłam na dwójkę śpiąco przytuloną do siebie, Claudia wyszła z pokoju dobrą godzinę temu, a oni nawet tego nie zauważyli.
Lokaty włączył sprzęt.
-Robimy to?-zapytał, twierdząco kiwnęłam głową. Najwyżej to on dostanie nie ja.
-Wyłącz flesz.-przestrzegłam go.
-Dobry pomysł.-powiedziała, a ja w duchu zrobiłam face palma.
Chłopak przystawił aparat do twarzy żeby lepiej widzieć. Po chwili usłyszałam kliknięcie.
-Zrób kilka i spadamy.-powiedziałam, a ten tylko mruknął. Jak tak patrzyłam na Willę można było pomyśleć że jest szczęśliwa. Jak zobaczyłby to ktoś z zewnątrz myślałaby że to para zakochanych ludzi. A ja wiem że ona nigdy nie zakochałaby się w jednym z nich. Ale jak to mówią nigdy nie mów nigdy. Naglę nasze gołąbeczki zaczęły się budzić.-Harry szybko.
-Chwila, nie zrobiłem ani jednego.-odparł.
-Co?-zapytałam.
-To!-powiedział trochę za głośno.
-Co wy robicie w moim pokoju?-zapytał zaspana Willa.
-Jakby to powiedzieć.-zaczął loczek.-Podziwiamy jak to słodko sobie śpicie.
Willa popatrzyła w swoją prawą stronę, a kiedy zobaczył Nialla zaczęła krzyczeć jak opętana, czym obudziła blondyna. Kiedy tak parzyli na siebie, równocześnie w szybkim tempie wyskoczyli z łóżka.
-Harry co ty masz w rękach?-zapytał Irlandczyk.
-Aparat?-zapytał brunet.
-A co z nim robisz?
-Jak to co zdjęcia waszej dwójce jak śpicie.-odparł.
-Ty kretynie!-krzyknęłam i pacnęłam go w głowę.
-Co?
-Gówno!-odpowiedziałam.- Ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz?-zapytałam.
-Wiesz mi inteligencja nie jest potrzeba.-odparł.
-No tak, bo ja jestem Harry Styles, bożyszcz nastolatek, panie kto to ja nie jestem. –powiedziałam i wyszłam z pokoju, jakoś odechciało mi się wszystkiego.
-Elizabeth o co Ci chodzi?-zapytał idąc za mną.
-O co mi chodzi?-zapytałam odwracając się do niego, ale oczywiście on tego nie zauważył i wpadł na mnie, co sprawiło że oboje wylądowaliśmy na podłodze, a co gorsze on leżał na mnie.
-Tak, o co Ci chodzi?-powtórzył dalej na mnie leząc.
-O nic, panie kto to ja nie jestem.-odparłam.-A teraz z łaski swojej zejdź ze mnie, bo nie jesteś lekki jak piórko.-dodałam, coraz bardziej mnie denerwował.
-Czyżbyś była zazdrosna?-zapytał, dalej na mnie leżąc. Z pokoju wyszła Willa, a za nią Nialla.
-Idź po aparat.-powiedziała do bruneta, po chwili miała go już w rękach i robiła nam zdjęcia.
-Niby o co mam być zazdrosna?-zapytałam.
-O wszystko, o to że mam tyle fanów.-kiedy to powiedział prychnęłam pod nosem.-O to że każdy mnie pragnie i Ty też zaliczasz się do tych osób.
-Nie pochlebiaj sobie tak.-powiedziałam.-I mnie w to nie mieszaj.
-A może po prostu mnie nie lubisz za to że Twój ojciec poświęca więcej uwagi mnie nie Tobie.- to był cios poniżej pasa, zepchnęłam go z siebie i szybko wstałam. Stanęłam nad nim, ale nie mogłam z siebie wydobyć żadnego dźwięku. Machnęłam tylko ręką i pobiegłam na dół.
-Liz poczekaj!-usłyszałam głos siostry.-Jesteś największym dupkiem jakiego znam Styles.
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. To było nie fair. Jak on tak mógł. Wybiegłam z domu i usiadłam na ławce w ogrodzie.
-Liz?-za mną stał Willa.
-Co?-zapytałam, łamiącym się głosem. Ona tylko przysiadła się do mnie i mocno mnie przytuliła. -Willa po co my tu przyjechałyśmy?- zapytałam.-Po co?
-Nie wiem Liz, nie wiem.-odparła.
-Dobra jest już dobrze.-powiedziałam prostując się.
-Przecież widzę że nie jest.-mówiąc to patrzyła w moje oczy.
-Poważniej jest okej. Chodźmy do domu.-mówiąc to wstałam i ruszyłam w stronę budynki.-Willa, chodź.
Brunetka powoli wstał i poszła za mną. Przy drzwiach stał Harry i patrzył na mnie.
-Liz…-zaczął ale mu przerwałam.
-Nie Harry!
-Ale….
-Czegoś nie rozumiesz w słowie NIE?-zapytałam z naciskiem na ostatni wyraz, on tylko pokręcił głową.-O chociaż tyle umiesz to bardzo dobrze Styles, przynajmniej nie przelecisz żadnej panienki bez jej zgody.-kiedy to mówiłam ominęłam go i poszłam na górę, a za mną Willa, którą zatrzymał Nialla.
-Willa.
-Nie teraz Nialla.-powiedziała i ruszyła za mną.
-Ale…
-Później.-tym słowem zakończyła swoją rozmowę z blondynem.
-Jeśli chce możesz z nim pogadać.-powiedziałam jej kiedy razem wchodziłyśmy do mojego pokoju.
-Niby po co?-zapytała.
-Może chciał powiedzieć Ci coś ważnego?-zapytałam siadając na łóżku.
-Teraz to Ty jesteś ważna.-oparła i przysiadła koło mnie.-Nikt inny tylko Ty.-dodała, a ja mocno ją do siebie przytuliłam. Co bym zrobiła gdyby jej nie było? Oj chyba nie dałabym rady.
-Mam pomysł!-powiedziała po chwili milczenia uradowana brunetka.
-Niby jaki?-zapytałam.
-Chodźmy na imprezę!
-Nie wiem Willa czy to dobry pomysł.-odparłam kręcąc głową.
-Liz musisz wyluzować i mieć ich wszystkich daleko w poważaniu, oni nie zasługują na to abyśmy przez nich cierpiały.-powiedziała.-I będziemy tu tylko dwa miesiące, jakoś to przeżyjemy.
-Masz racje, idziemy!-powiedziałam wesoło, brunetka aż podskoczyła z radości.
-To szykuj się!- krzyknęła i wybiegła z mojego pokoju.
Chyba oszalała, ale to właśnie u niej lubię jest wesoła choć nie zawsze układa się tak jakby tego chciała.



Niby tylko dwa miesiące, 
 ale podczas nich może zdarzyć się dużo i to bardzo dużo.
Rzeczy o które nawet nie przeszły nikomu przez myśl,
 mogą mieć miejsce w każdym momencie.


***

Przepraszam za wszystkie błędy


Wiem krótko ale postaram się nadrobić to w następnym ;))

Opinię jak zawsze zostawiam Wam  ;P

Dziękuję za komentarze ;***
Kocham Was ;D
Do następnego ;))


Zapraszam na nowego bloga :D

One day


sobota, 5 stycznia 2013

2.

Willa


-Co to się dziej młody?-zapytałam Michaela.
-No bo my się wyprowadzamy.-odpowiedział mi. Popatrzyłam na Beth, a ona na mnie. O co tu chodzi?
-Coldagh!-krzyknęłyśmy równocześnie.
-Dziewczynki jak dobrze że już jesteście.-mówiąc to wychodziła z kuchni wycierając ręce o ścierkę.
-Jaka wyprowadzka?-zapytałam bez owiania w bawełnę.
-Kto się wygadał?-zapytała i zamiast patrzeć na dzieciaki popatrzył na Harrego.
-Na mnie nie patrz!-mówiąc to podniósł ręce w geście niewinności.
-To ja mamusi,przepraszam.-powiedział Michael i mocno się do niej przytulił.
-Nic się nie stało kochanie.-powiedział mu na ucho, a ten ucałował jej policzek.
-Wyjaśnisz nam to?-zapytała Liz.
-Poczekamy na tatę, dobrze?-zapytała.
-Nie będę na nikogo czekać.-powiedziałam.
-Willa uspokój się.-usłyszałam za plecami głos ojca, odwróciłam się.
-To teraz powiecie o co chodzi?-zapytała.
-Wyprowadzamy się.-powiedział tylko tyle.
-Kiedy?-zapytała Beth.- Przecież my nawet nie jesteśmy spakowane, co z naszymi rzeczami?-zapytała.
-Jak dobrze to jutro.-odpowiedział jej Coldegh.- A co do waszych rzeczy...
-Wy zostajecie tutaj.-dokończył za nią ojciec.
-Co?!- krzyknęłyśmy we dwie.
-Zostajecie tutaj.-powtórzył, zostajemy same w tym domu. Ale jazda.
-Coś mi tutaj nie gra.-powiedziała Liz.
-Cicho bądź, jest dobrze cały dom dla nas.-mówiłam do niej szeptem.
-Nie tutaj jest jakiś haczyk.-powiedziała i popatrzyła pytająco na tatę.-No mów, nie wirze że zostawisz nas same w tym domu.
-Masz racje Liz, nie będziecie mieszkać same.-odpowiedział, a ja patrzyłam na niego z zmarszczonymi barwimy.
-A niby z kim?-zapytałam.
-Z nami.-opowiedział za niego Harry.
-Nie!-krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam.
-Willa...
-Nie! Co chcesz się nas pozbyć i dlatego wyprowadzasz się tylko ze swoja nowa rodziną, dzięki tato wiedziałam że nas kochasz.- powiedziała już ze łzami w oczach i pobiegłam na górę.
Po drodze na kogoś wpadłam.
-Willa coś się stało?-zapytał mnie delikatnym głosem, kiedy podniosłam oczy zobaczyłam przed sobą blondyna o niebieskich oczach. Niall.- Ej wszystko w porządku?-zadała kolejne pytanie.
-Nic nie jest w porządku.-opowiedziałam i ruszyłam do mojego pokoju.
-Mogę jakoś Ci pomóc?-zapytał.
-Tak, wynieście się z mojego domu i z mojego życia.-krzyknęłam, blondyn chciał coś do mnie powiedzieć, ale zatrzasnęłam przed nim drzwi od mojej sypialni. Oparłam się o nie i wzięłam głęboko oddech. Popatrzyłam na mój pokój, tak dawno stałam w tym miejscu, całe sześć miesięcy. Popatrzyłam na zdjęcia który były po przyczepiane do ściany. Wszyscy byliśmy na nich szczęśliwi, nawet na nie których była mama, która trzyma na rękach mnie lub Liz. Prawie jej nie pamiętam. Zmarła kiedy miałam 7 lat, zostały tylko zamazane wspomnienia. Pierwszy dzień w szkolę, dzień kiedy wypadł mi pierwszy ząb. Chciałabym żeby żyła, może wtedy byłoby inaczej. Otarłam łzy które spływały po moim policzku. Moją uwagę przykuły walizki które stały obok szafy. Czyje one były? Naglę ktoś zapukał do drzwi. Lekko uchyliłam je, a przede mną  stał Niall.
-Czego chcesz?-zapytałam.
-Willa bądź milsza.-powiedział mój ojciec którego nie zauważyłam.
-Więc czego chcecie?-zapytałam tym samym tonem. Tata tylko pokręcił głową.
-Moje walizki.-odpowiedział słabym głosem Niall, który nie patrzył w moje oczy tylko błądził wzrokiem po białych drzwiach.
-A co one tutaj robią?-zapytałam.
-Willa daj spokój, Niall nocował w twoim pokoju przez kilka dni tak samo jak Harry u Liz.-powiedział tata.
-Że co proszę?-zapytałam.
-Zostawiam Cię z nią samego bo ja nie mam do niej siły.-zamiast odpowiedzieć mi, zwrócił sie do Nialla a po chwili już go nie było.
-Do mnie nie masz siły, a oni mogę wchodzić Ci na głowę i jeszcze się z tego cieszysz.- powiedziałam, ale zapomniałam o obecności blondyna.
-Mogę je wziąć?-zapytał.
-Tak.-odpowiedziałam zrezygnowana.
Wpuściłam go do środka, a samo usiadłam na łóżku.
- Dlaczego się tutaj wprowadzacie?-zapytałam po chwili. Chłopak zostawił swoje walizki i popatrzył w moją stronę.
-Wasz ojciec tego chciał, powiedział że będzie miał nas cały czas na oku jak będziemy mieszkać obok.
-Wyprowadzają się do domu obok?-zapytałam.
-No tak.
-Ale dlaczego nas zostawia z wami?-zapytałam.
-Mówił że to zrobi lepiej dla nas wszystkich, może w końcu się do nas przekonacie.-powiedział i uśmiechną się do mnie pokazując przy tym swoje już równe białe zęby.
-Tak na pewno tak się stanie.-powiedziałam i położyłam się na plecach. Zaciągnęłam się zapachem którym przeszła moja kołdra. To był jego zapach.
-Mogę pomóc Ci zmienić pościel jeśli chcesz.-powiedział do mnie blondyn, popatrzyłam na niego pytająco. - Mogę zmienić jeśli chcesz.- powtórzył to po raz drugi, musiałam zrobić jakoś nie odpowiednią minę.
-Nie trzeba, poradzę sobie.-chłopakowi momentalnie zszedł uśmiech z twarzy.- Dobra jeśli tak bardzo chcesz, możesz mi pomóc.-powiedziałam, a on od razu rozchmurzył się.-Ale teraz możesz już wyjść?-zapytałam.
-A co z pościelą?-zapytał.
-Zawołam Cię.-powiedziałam i lekko uśmiechnęłam się do niego.
-Trzymam za słowo.-odparł, wziął swoje walizki i wyszedł z mojego pokoju.
Przykryłam się po uszy kołdrą i znów poczułam jego zapach.
-Nie! Willa nie możesz!-powiedziałam sama do siebie.
Leżałam tak chyba z jakąś godzinne może nawet dłużej, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Czego?-zapytałam nawet nie otwierając ich, dalej leżałam przykryta kołdrą. Usłyszałam jak otwierają się one i delikatny tupot stup.
-Willa?-zapytała Claudia delikatnie dotykając mojej ręki, która zwisała z łóżka.
-Tak kochanie?-zapytałam i momentalnie wstałam biorąc ją na kolana.
-Kofam Cię.- wyszeptała i wtuliła się we mnie.
-Ja Ciebie też Słoneczko, nawet nie wiesz jak bardzo.-odpowiedziałam jej.
-To jak? Tak?-zapytała i rozłożyła ręce na całą szerokość swoich rąk.
-Nie.-powiedziałam, a ona momentalnie posmutniała.-To za mało, kocham Cię tak bardzo jak wielki jest świat, a uwierz jest ogromny.-mówiąc to pstryknęłam ją w nos.
-Jesteś supel Willa, moja kofana stalsza siostla.- powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
-To ty jesteś super Claudia, moja kochana młodsza siostra.-odpowiedziałam jej i również pocałowałam w policzek, moją uwagę przyciągnęła osoby które stały w drzwiach, mała ich po prostu nie zamknęła. Był to tata i Niall.
-Claudia chodź czas na kąpiel.-powiedział i wyciągną do niej rękę.
-Nie chce z tobą.-odpowiedziała mu.-Chce z Willą i Niallem.-powiedziała i wtuliła się jeszcze bardziej we mnie.
-Willa jest zmęczona jechała bardzo długo do domu i chce iść spać tak samo jak ty.-mówiąc to przykucną przy nas. Lekko uśmiechnęłam się  jak tak go słuchałam.
-Ja chce z Willą i Niallem.-powtórzyła.
-Wykąpię ją.-powiedziałam i popatrzyłam na tatę.
-Na pewno?-zapytał, popatrzył na mnie z troską w oczach.
-Tak.-odparłam.
-Ale ja chce z Willą i Niallem.-znów powtórzyła to samo Claudia.
-Niall co ty na o aby pomóc mi wykąpać tą małą księżniczkę?-zapytałam blondyna, a mała zeskoczyła z moich kolan i podeszła do chłopaka.
-Ploszę, zgódź się.-mówiąc to zrobiła oczy jak kot z Shreka.
-Wiesz że Tobie omówić nie mogę, księżniczko.-powiedział i zniżył się do niej.
-To co do łazienki?-zapytałam i uśmiechnęłam się do nich.
-Tak!!!-wykrzyczała Claudia.
-Wskakuj na barana i jedziemy.-powiedział do niej Niall, a ona zrobiła to co mówił.
Miałam  już wychodzić z pokoju kiedy tata powiedział :
-Willa?
-Tak.-popatrzyłam na niego.
-Witaj w domu kochanie.-kiedy to powiedział do moich oczu napłynęły łzy.-Ciesze się że jesteście.
-Ja też się cieszę.-powiedziałam, podeszłam do niego i przytuliłam go.
-Kocham Cię Willa pamiętaj o tym.-wyszeptał mi do ucha.
-Ja Ciebie też.-odpowiedziałam mu i odsunęłam się od niego.-A teraz wybacz ale pewna małą żaba czeka na mnie w łazience.- kiedy to powiedziałam tata roześmiał się, a ja poszłam w stronę łazienki.
 Wykąpanie małej zajęło nam 15 minut, choć nie chciała wychodzić z wanny jakoś udało nam się ją przekonać.
-To co teraz może coś zjemy?-zapytał Niall niosąc Claudie na rękach, szłam obok nich.
-Tak!!!-krzyknęłam mała.
-Nie jestem za specjalnie głodna.-odpowiedziałam.
-Jeszcze nic nie jadłaś odkąd przyjechałyście, choć zjemy coś dobrego.-próbował mnie namówić blondyn.
-Coś dobrego? To znaczy co?-zapytałam.
-Nie wiem może kanapki z nutellą?-zapytał.
-Tak!!!- znów Claudia wydarła się na cały dom, a my wybuchliśmy śmiechem.
-To w takim razie skuszę się.-odpowiedziałam.
Kiedy zeszliśmy na dół czwórka chłopaków siedziała w salonie.
-Gdzie tata i reszt?-zapytałam. Wszyscy popatrzyli na mnie i w tym momencie Liam, Zayn i Lou wstali i przytulili mnie do siebie.
-Okej nie wiem co to było.-powiedziałam.
-Tak na przywitanie.-odpowiedział mi Lou.
-O jak miło.-powiedziałam słodkim głosem.
-Tak wiemy.-odpowiedzieli wszyscy trzej.
-Nie róbcie tego nigdy więcej.- mówiłam to już normalnym głosem. I poszłam do kuchni, za mną Niall z Claudią na rękach.
-To co robimy te kanapki?-zapytałam o wiele milszym głosem. Irlandczyk przyglądał mi się.- Czemu tak na mnie patrzysz?-zapytałam.
-Nic, po prostu próbuję Cię rozgryźć ale nie potrafię. - odpowiedział.
-Nikt tego nie potrafi.-odparłam i zabrałam się za wyciąganie potrzebnych produktów, dobrze że ułożenie w szafkach zostało takie samo jak kiedyś.
-Nie zgadzam się z tym.-usłyszałam głos za sobą, to Liz.-Ja umiem Cię doskonale rozgryźć.-dodała kiedy patrzyłam na nią pytająco.
-No tak, ty.-powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać, brunetka wzięła butelkę wody i wyszła.- Rusz tyłek i mi pomóż to Ty to wymyśliłeś więc powinieneś to robić.-powiedziałam do blondyna, momentalnie stał przy mnie.- Posłuchałeś.-zdziwiłam się.
-To takie dziwne?-zapytał.
-No tak, nikt mnie z reguły nie słucha.-odparłam.
-Widzisz będę łamał tę regułę.-mówiąc to wziął nóż z moich rąk.- Siadaj za chwilę podam kolacje.-dodał, a ja lekko zdziwiona usiadłam na wysokim krześle przy wysepce obok mojej młodszej siostry. Przyglądam się Niallowi który w szybkim tempie smarował kanapki kremem.
-Często robisz taką kolacje?-zapytałam.
-Codziennie.-odpowiedziała mi za niego Claudia, zaśmiałam się.
-To prawda?-zapytałam.
-No w sumie to tak.-odparł i podrapał się do głowie podając nam talerz z dużą ilością kanapek.
-Dziękujemy.-powiedziałyśmy równo z Claudią.
-Smacznego księżniczki.-opowiedział nam.
-Księżniczki?-zapytałam z pełną buzią.
-Willa ile razy mówiłam żebyś nie mówiła z pełnymi ustami?-zapytała Beth wchodząc do kuchni.- Chłopaki oni mają tutaj jedzenie!-krzyknęła a do pomieszczenia momentalnie wpadło czterech głodomorów, którzy dosłownie rzucili się na talerz z kanapkami.
-Claudia!-usłyszałam głos Coldagh.
-W kuchni.-krzyknęłam do niej.
-Chodź dziś już nocujemy w nowym domu.-powiedziała do małej i wyciągnęła w jej stronę ręce.
-Nie chce.-powiedziała.
-Ale kochanie z kim będziesz spała jak twoje łóżeczku jest już przeniesione?-zapytała jej.
-Z Willą i Niallem.-odparła, a ja popatrzyłam z przerażeniem w oczach na blondyna.
-Kochanie nie możesz spać z Willa i Niallem bo oni nie mogę spać razem.-powiedziała lekko zakłopotana czarnowłosa.
-Ale ja chce.-powiedziała a jej dolna warga wywinęła się w dół gotowa do tego aby rozpłakać się.
-Dobra będziesz ze mną spała tylko nie płacz.-poprosiłam.
-Kofam Cię Willa.-mówiąc to przytuliła się do mnie.
-Ale Słońce to będzie problem dla Willi, ona jest zmęczona będziesz tylko przeszkadzać.
-Nie będzie.
-Na pewno?-zapytała.
-Oczywiście ze nie.
-Dobra ale jak coś to dzwoń, daleko nie mam aby przyjść.-powiedziała i wyszła z domu.
-To co idziemy spać?-zapytałam.
-Ale Niall też.-powiedziała mała.Popatrzyłam na wszystkich w kuchni, widać było że ledwo co powstrzymują się od śmiechu.
-Nie masz wyjścia musisz spać z nami.-powiedziałam do niego.
-Może lepiej nie?-zapytał.
-Musisz.-powiedziała ostro Claudia, a wszyscy popatrzyli na nią ze zdziwieniem w oczach.
-Dobrze, już dobrze.
-To telaz na balana.-powiedziała i zaczęła skakać wokół chłopaka. Niall wziął ją i poszedł na górę, a ja za nimi.
-On to zawsze ma szczęście, już pierwszego dnia będzie spał z dziewczyną.-usłyszałam głos Harrego.
-Jeśli chodzi Ci o Claudię to tak, będzie spał z dziewczyną.-powiedziałam wracając do kuchni, wszyscy zaczęli się śmiać.- Idźcie spać, dobrze wam to zrobi. Przestaniecie być tacy weseli. Dobranoc.- dodałam i szybko pobiegłam na górę do mojej sypialni.
Claudia leżała już w łóżku przykryta po sama szyje, a Niall siedział na jego brzegu i grając na gitarze śpiewał jej kołysankę. Kiedy mała mnie zobaczyła, powiedziała:
-Willa choć tu do mnie.
Wpakowałam się na miejsce obok niej i tak leżałyśmy słuchając jak blondyn grał na instrumencie. Wychodziło mu to idealnie. Kiedy na niego popatrzyłam miałam ochotę wstać i zrobić mu zdjęcie, właśnie tak zrobiłam. Chwyciłam za aparat i wyszło z tego kilka zdjęć Nialla, jak również kilka zdjęć Claudii która wyglądała prześlicznie jak spała. Naglę blondyn skończył grać i powiedział:
-To ja już pójdę.-mówiąc to odkładał gitarę do pokrowca.
-A co jeśli się obudzi i zorientuję się że Cie nie ma?-zapytałam.
-Więc mogę zostać?-zapytał.
-Myślę że zmieścimy się w trójkę na tym łóżku.-powiedziałam, a chłopak tylko uśmiechną się i położył po prawej stronię Claudii, ja leżałam po lewej.
-Wiesz co cieszę się że przyjechałyście.-powiedział naglę Niall, nic na to nie odpowiedziałam, nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.-Dobranoc Willa.-dodała po chwili i zgasił lampkę.
-Dobranoc Niall.-odparłam i zaciągnęłam się zapachem kołdry, której w końcu nie zmieniliśmy. Po chwili zasnęłam.


***

Przepraszam za wszystkie błędy 

 Jest dwójka :P 
Co wy na to? :D
Opinie jak zawsze pozostawiam wam :))

Dziękuję za komentarze ;***
Kocham Was ;D 
Do następnego ;))


I dodatkowe ogłoszenie :P
Teraz pomyślicie że upadłam na głowę, ale uwierzcie sama tak myślę :D
Założyłam następnego bloga :))
To mój czwarty, rozszalałam się troszeczkę, ale to nic :P
Więc zapraszam na niego ;)) są już bohaterowie 

One day  

 

 

Byłabym bardzo wdzięczna jeśli poleciłybyście tego bloga ;)) 
Z góry dziękuję ;***



wtorek, 1 stycznia 2013

1.

Elizabeth


-Cieszysz się że wracamy?-zapytałam Will.
-Można powiedzieć że tak.-odparła i uśmiechnęła się.-Zobaczę dzieciaki i Clodagh, choć tak naprawdę nie mam ochoty na spotkanie z ojcem.-dodała.
-Może te wakacje będę inne.-pocieszałam ją i przytuliłam do siebie.
-Nie wydaje mi się.-odpowiedziała.- Pewnie i tak oni będą ważniejsi od nas, przecież dlatego nas wysłał do tej okropnej szkoły.-mówiąc to otarła policzki po których popłynęły pierwsze łzy.
-Nie mów tak, chciał żebyśmy były lepsze w tym co lubimy i to wszystko.- starałam się jakoś bronić taty choć to nie będzie łatwe, Willa nigdy nie zmieni zdania.
-Co lubimy?-zapytała i prychnęła pod nosem.- No tak, ty uwielbiasz przedmioty ścisłe chemię masz w małym paluszku, a ja nie. Nigdy nie była dobra z fizyki czy biologi, matma jeszcze ale reszta to czarna magia.
-Tak wiem moja Ty pani fotograf-na te słowa uśmiechnęła się szeroko, uwielbiała kiedy tak do niej mówiłam.- Ale jakby wysłał Cię do szkoły artystycznej nie byłybyśmy razem, a wiesz że ja żadnego talentu nie ma.-powiedziałam.
-Ta na pewno nie masz talentu, a aktorstwo?-zapytała mnie.
-Oj Willa aktorstwo to tylko taka zabawa w szkolnych przedstawieniach, nie jestem w tym dobra.-odparłam.
-Ja i tak wiem swoje, a ojciec nie chciał żebyśmy się wybiły taka jest prawda.-powiedziała.
Może miała racje. Może tata rzeczywiście nie chciał abyśmy weszły w ten cały świat show-biznesu. Może miał ku temu ważne powody.
-Nie wiem Willa, nie wiem.-odpowiedziałam jej.
-Ale ja wiem i to wystarczy.
-To jakie mamy plany na te wakacje?-zapytałam chcąc zmienić temat.
-Dużo imprez.-powiedziała.
-Żeby tak chcieli Cię na nie wpuszczać to obiecuje że będziemy na nie chodzić.-odparłam i potargałam jej włosy.
-Przestań!- rozkazała mi i popatrzyła na mnie srogo, ja tylko zaśmiałam się. - Ale ja mówię poważnie, zróbmy coś szalonego za co dostaniemy dobry opieprz od ojca.
-Willa nie możemy.-przerwałam jej.
-Możemy jesteśmy nastolatkami!-powiedziałam entuzjastycznie.
-Nastolatkami których ojciec jest managerem sławnego zespołu, któremu przez dziwne wybryki możemy popsuć wszystko. Chyba nie chcesz tego?-zapytałam, a ona tylko uśmiechnęła się złowieszczo.-Willa proszę Cię nie rób głupot.
-Zobaczymy.-powiedziała.
-Nie ma zobaczymy, obiecaj mi to że nie zrobisz nic co może popsuć karierę tych pięciu chłopaków.- poprosiłam.-Pamiętaj jeśli oni pójdą na dno, ojciec razem z nim. Obiecaj Willa!
-Dobrze, obiecuję nic nie zrobię.-powiedziała brunetka.
W tym momencie pociąg  zatrzymał się. Moja siostra wstała i uśmiechnęła się do mnie.
-Willa!
-Nic nie zrobię, przecież obiecałam a obietnicy złożonej Tobie nigdy nie złamię.-mówiąc to pocałował mnie w policzek.
-Mam nadzieje że to prawda.-powiedziałam bardziej do siebie niż do niej.
-Idziesz?-zapytała mnie w ręce miała już swoją walizkę.
-Idź dogonię Cię.-powiedziałam.
-Okej.-odparła i poszła.
Chwyciłam swoją walizkę i wyjęłam z niej markera. Przy oknie napisałam " Beth & Willa 25.06.2013r. " Kiedy skończyłam szybko wyszłam z pociągu. Nie wiem dlaczego to robiłam, po prostu zostawiałam po nas ślad mając nadzieje że ktoś w końcu nas zauważy.
-Myślisz że po nas przyjedzie? - zapytała wyciągając mnie z zamyślenia Willa.
-Nie liczyłabym na to.-odparłam jej szczerze.- Pewnie kogoś przyślę tylko jestem ciekawa kogo. - dopowiedziałam.
-Elizabeth! Willa!- usłyszałam jak ktoś woła za nami. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka z burzą włosów na głowie.
-Cześć Harry.-powiedziała niechętnie brunetka.- Miałam nadzieje na kogoś normalnego.-szepnęła w moją stronę.
-Przyjechałem po was.-powiedział z uśmiechem na ustach.
-Domyśliłyśmy się.-odparłam.
-To chodźmy.-mówiąc to chciał wziąć moją walizkę, ale ja kurczowo ją trzymałam.
-Poradzę sobie.-powiedziałam.
-To może ty Willa?-zapytał i wyciągną w jej stronę rękę.
-Nie, dzięki.-odpowiedziała mu.
-Okej, jak chcecie.-powiedział.- To chodźmy.
-Czekałam tylko na Twoje pozwolenia.-mówiąc to Willa zakryła ręką usta, co sprawiło że chłopak nie słyszał tego co powiedziała.
-O Jezu ty jesteś Harry Styles!-zaczęła krzyczeć jakaś wytapetowana dziewczyna. Naglę wokół nas zebrało się ich chyba z 20. Popatrzyłam na Wil a ta była już czerwona ze złości.
-Daj kluczyki.-powiedziałam do bruneta.
-Co?-zapytała zdziwiony podpisując jakieś całkiem ładnej dziewczynie jej białą obudowę telefonu.
-Daj kluczyki, poczekamy w samochodzie.-powtórzyłam.
-Tylna kieszeń.-powiedział, a ja patrzyłam na niego bo nie wiedziałam o co mu chodzi.- Wyciąg je z tylnej kieszeni.-powtórzył.
Lekko zdziwiona sięgnęłam po kluczyki i razem z siostrą ruszyłyśmy do wyjścia.
-Wiesz który samochód?-krzyknął do mnie loczek.
-Tak,dzięki.-odparłam.
-Co chcesz zrobić?-zapytał mnie Willa.
-Jak to co jedziemy do domu.-odparłam.
-Zostawimy go tutaj?-zapytała znów.
-Poczekamy chwilę jak nie przyjdzie to pojedziemy same.-powiedziałam.- Nic mu się nie stanie jeśli podjedzie taksówką pod nasz dom i zabierze swój samochód.-dodałam.
-Zmienisz się we mnie.-powiedziała.
-Nie! Ja po prostu czasem mam dość.-odparłam i poszłyśmy w stronę parkingu. Wsadziłyśmy nasze torby do bagażnika i wsiadłyśmy do samochodu. Usadowiłam się na miejscu dla kierowcy na brunetka obok mnie.
-Ile dajemy mu czasu?-zapytałam.
-Może tak nic?-zapytała z głupim uśmiechem.
-Nie no poczekamy, powiedzmy że 5 minut.-powiedziałam.
-Jak chcesz.
Siedziałyśmy w milczeniu, a ciszę między nami wypełniało radio który Willa włączył chwilę temu. Naglę rozbrzmiały pierwsze nuty " Little things" moja siostra momentalnie wyłączyła to urządzenie. Popatrzyłam na nią pytająco.
-Nie patrz tak na mnie.-powiedziała.
-Dlaczego wyłączyłaś?-zapytałam.
-Bo oni tą piosenką chcą wmówić każdej dziewczynie że jest cudowna i kochają jej wszystkie, nie można kochać tyle osób to niedorzeczne.-odparła.
-Boisz się że też obdarzysz ich jakimś uczuciem?-zapytałam.
-Daj spokój.-poprosiła mnie.
-Boisz się, bo uważasz że musisz ich nienawidzić za to że ojciec z nimi pracuje. Willa musisz trochę odpuścić.-powiedziałam.
-Niczego się nie boję!-podniosła głos i odwróciła głowę w stronę szyby.
Taka właśnie była Willa, zamknięta w sobie, choć tak bardzo wygadana. Nigdy nie mówi o sowich uczuciach, zakopuję jej głęboko w sobie. Jeśli już coś mówi, stara się to tak ubierać w słowa aby nikt jej nie zrozumiał. Jeśli ktoś zajdzie jej za skórę, nie mam już u niej najmniejszych szans na to aby rozmawiała z nim normalnie. I tak też jest w przypadku chłopaków z One Direction.
-Czas miną.-powiedziała brunetka.- Możemy już jechać?-zapytała, a ja popatrzyłam w stronę wyjścia z dworca. Nie chciałam go tutaj zostawiać, ale dlaczego? Nie wiem.
-Tak.-odparłam i przekręciłam kluczyki w stacyjce.
Przejechałyśmy już dwie ulice kiedy w schowku zaczął dzwonić telefon. Willa parzyła na mnie pytająco.
-Zobacz kto dzwoni.-powiedziałam, a ona wyciągnęła urządzenie.
-Drugi numer Harrego.-oparła.
-Obierz.-poleciłam jej.
-I co mu powiem?-zapytała.
-Prawdę.-odparłam.
-Halo?-zapytał do słuchawki.- Jedziemy do domu.-znów chwila ciszy.-Nie krzycz!- mówiąc to sama lekko podniosła głos.- Możesz wziąć taksówkę i podjechać pod nasz dom, później zabierzesz swój wóz i pojedziesz do siebie, proste.-powiedziała.- Nie mam czasu, pa.- skończyła i odłożyła telefon na jego miejsce.
-Co mówił?-zapytałam.
-Coś pieprzył że jesteśmy nie odpowiedzialne zostawiając Harrego Styles'a na lodzie.-powiedział teatralnym głosem, obie wybuchłyśmy śmiechem, akurat wjechałam na pojazd pod domem.
-Witaj w domu skarbie!-powiedziałam wesoło.
-Tylko Ty dziś mi to powiesz.-odparła i otworzyła drzwi. Wyciągnęłam z bagażnika swój bagaż i czekała na mój ruch.
-Idziesz?-zapytała.
-Tak, tak.-odparłam i zrobiłam to samo co ona.-Chodźmy.-powiedziałam i skierowałam się w stronę wejścia. W tym momencie pod dom podjechała taksówka a z niej wysiadł zły brunet. Było to po nim widać i to bardzo.
- Harry?-zapytałam.
-Nic do mnie nie mów.-powiedział przez zęby.
-Nawet nie chciałam.-zdenerwował mnie, co on sobie wyobraża że jest sławny to nie znaczy że może się tak do kogokolwiek odzywać. Nadęty pajac.-Łap!-powiedziałam i rzuciłam w jego stronę kluczykami, jaka była moja radość kiedy nie zdążył ich złapać.
-Nie mogłaś ich normalnie podać?-zapytał.
-Nie.-odparłam i chwyciłam za klamkę, chłopak szedł za nami.- Masz jakąś sprawę do taty?-zapytałam.
-Nie.-odpowiedział i uśmiechną się szeroko.
-Więc po co za nami idziesz?-zapytała tym razem Willa.
-Za chwilę zobaczysz.-znów ten idiotyczny uśmiech, brunetka już zacisnęła ręce.
Kiedy szliśmy przez hol było w nim dużo kartonów. Coś mi tutaj nie pasowało.
-Jesteśmy!- krzyknęłam a z kuchni wybiegi Michael i Claudia. Od razu dosłownie rzucili się na nas.
-Co się tu dzieje młody?-zapytała Willa.
-No bo...


****


Przepraszam za wszystkie błędy 



Jest pierwszy ;))
Co wy na to? 

Dziękuję za komentarze pod prologiem ;**
Kocham Was :D 
Do następnego ;))


I oczywiście życzę Wam żeby ten nowy rok był lepszy od poprzedniego ;P
Żebyście spełniły swoje marzenia i cele ;))
I po prostu żebyście były szczęśliwe ;**