czwartek, 28 marca 2013

11.



*cztery miesiące później, dokładniej grudzień*


Elizabeth


-Liz.-usłyszałam jego głos, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.-Kochanie czas wstać.- ten cudowny głos koło mojego ucha.
-Daj mi jeszcze chwilę.-odparłam podnosząc jedną powiekę do góry.
-Chciałbym ale nie mogę.-powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Dlaczego?-zapytałam z wyrzutem.
-Mamy wizytę u lekarza, zapomniałaś?-zapytał.
-Dziś 4?
-Tak.-mówiąc to zaśmiał się.-Pójdę zrobić śniadanie.-powiedział i znów złożył na moim czole całusa.
-Kocham Cię.-wyszeptałam.
-A ja Ciebie.-odparł i położył rękę na moim już sporawym brzuch.-I Ciebie też kocham.-dodał i pocałował go.
-Jesteś głupi.-zaśmiałam się.
-Głupek który kocha Cię jak nikogo innego.-odparł i skierował się do wyjścia.
-Harry?-zapytałam, a on odwrócił się w moją stronę i patrzył na mnie pytająco.-Pomożesz mi wstać?-zapytałam lekko speszona.
-Oczywiście.-powiedział i wrócił z powrotem do łóżka.Lekko chwycił moje dłonie i pociągnął do góry.
-Dziękuję.-powiedziałam szeptem i ucałowałam jego usta.
-Nie ma za co.-odparł i wyszedł.


*


-Liz jak tam?-z kuchni słychać było donośny krzyk bruneta.
-Już schodzę.-odkrzyknęłam.
-Poczekaj, pomogę Ci.- od razu przy mnie pojawił się Lou.
-Ale ja spokojnie dam sobie radę.-odparłam.
-Nie wydaje mi się.-powiedział i złapał mnie pod rękę.
-Przecież ja nie jestem jakoś poważnie chora, to tylko ciąża.-powiedziałam.
-Albo aż ciąża.-poprawił mnie.
-Was już chyba wszystkich porąbało.-podsumowałam.
-Czy ja wiem, po prostu nie chcemy mieć na pieńku z Harrym.-powiedział, a ja popatrzyłam na niego pytająco.-Dba o Ciebie jak o jajko, a my musimy mu w tym pomagać.-dodał.
-Ale ja sobie doskonale sama radzę, nie potrzebuje waszej pomocy na każdym kroku.-starałam jakoś wbić mu to do głowy.
-Właśnie że potrzebujesz.-mówiąc to sadowił mnie na krześle w kuchni.-Pasażerka doprowadzona na miejsce!-podniósł głos i zasalutował jak w wojsku.
-To jak będę w dziewiątym miesiącu to chyba nie będzie mi wolno wstawać z łóżka.-powiedziałam.
-Ewentualnie na siku.-mówiąc to Lou zaczął uciekać bo chciałam go zabić.
-Nie!-krzyknął Harry kiedy zauważył że wstaje.-Siadaj i jedź.-dodał stawiając przede mną talerz wypełniony jadzeniem.
-Czy ty myślisz że ja to wszystko zjem?-zapytałam.
-No tak.
-Harry ja nie jestem słoniem.-mówiąc to zaśmiałam się.
-Ale teraz jesz za dwoje.-mówiąc to zrobił wybrzuszenie rękoma wokół swojego brzucha.-Nie marudź tylko jedz.
-Czy ktoś mówi o jedzeniu?-zapytał wpadając do kuchni Niall.
-Tak, ale nie dla Ciebie.-odparł mu brunet.
-Dlaczego ja nie mogę być w ciąży?-zapytał smutny siadając obok mnie.
-Bo jesteś facetem?-zapytał Willa wchodząc po chwili do pomieszczenia.
-Ale to jest nie sprawiedliwe!-krzyknął.-U nas to ja będę w ciąży.-dodał, a ja zachłysnęłam się kawałkiem pomarańcza.
-Że wy niby, ten tego?-zapytałam patrząc to na moją siostrę to na blondyna.
-Nie!-wykrzyknęli równo.
-Chodziło mi że kiedyś.-dodał Niall.
A ze mnie jakby spłyną cały stres, jeszcze niech Willa zaciąży to dopiero byłoby "cudownie". 
Patrząc na mnie cała trójka wybuchnęła śmiechem.
-Nie lubię was!-powiedział i zabierając moje śniadanie ruszyłam do salonu.


*


-Harry?-zapytałam, chłopak podniósł na mnie swój wzrok.-Jedź.-powiedziałam.
-Nie.-odparł.
-Musisz, za pół godzinny masz koncert.-powiedziałam.
-Nie zostawię Cię.-powiedział i zaczął obracać swój telefon w palcach.
-Mi się nic nie stanie, a nie wiadomo ile tutaj jeszcze zejdzie.-oparłam.-Musisz tam być.
-Na pewno?-zapytał, a ja pokiwałam głową.-Dobrze.
-Jak wyjdę, wezmę taksówkę i dojadę do was.-powiedziałam, a on wstał, pocałował mnie w głowę i wyszedł.
-Elizabeth Higgins?-podeszłą do mnie kobieta koło trzydziestki, pokiwałam tylko twierdząco głową.-Proszę za mną.-szybko wstałam i poszłam w stronę drzwi z numerem 12.


*


- Chcesz znać płeć dziecka?-usłyszałam ze strony doktor Blum.
-Jeśli mogę.-powiedziałam nieśmiało.
-Oczywiście.-odparła i zwróciła się w stronę monitora.-Widzisz tutaj ma główkę.-pokazała nie
wyraźny ślad na ekranie.-A tutaj rączki, tu nóżki i jest to bardzo dobrze rozwijająca się dziewczynka.-skończyła.
-Będę mieć córkę?-zapytałam patrząc na nią wielkimi oczami.
-Tak.-powiedziała wycierając mój brzuch.-Wiesz już jak ją nazwiecie?-zapytała.
-Diana Anne.-odparłam.
-Ładnie, sami to wymyśliliście?-zapytała.
-Pierwsze imię jest po mojej mamie, a drugie po mamie Harrego.-powiedziałam z wielkim uśmiechem.
-O, to nie jest za bardzo spotykane.-powiedziała.-Pewnie babcie cieszą się.-dodała.
-Anne tak, a moja mam nie mam pojęcia.-odparłam, lekarka popatrzyła na mnie zdziwiona.-Umarła dziewięć lat temu.-wyjaśniłam.
-Przykro mi.-mówiąc to dotknęła mojego ramienia.
-Dziękuję.
-Zażywaj dalej te same witaminy i to chyba wszystko.-mówiąc to wręczyła mi receptę.-Do zobaczenia w przyszłym miesiącu.-dodała.
-Do widzenia.-odparłam wychodząc z gabinetu.
Założyłam płaszcz i wyszłam przed budynek.
Zbliżała się wieczór i robił się już zimno.
Stanęłam przy ulicy wypatrują jakieś taksówki, ale jak na moje nieszczęście nie jechała żadne.
W oddali zobaczyłam rozpędzony samochód, który jechała wprost na mnie.
Jak zahipnotyzowana patrzyłam na niego, nie mogłam się ruszyć.
Patrzyłam na reflektory które rzucały światło w moją stronę.
Naglę poczułam przeszywający ból.
-Za chwilę będzie karetka.-krzyknął ktoś po mojej prawej stronie, a tylko pokiwałam głową
Zanim zamknęłam oczy zobaczyłam gromadę ludzi wokół mnie.
A ostatnią moją myślą była Diana.



***


Przepraszam za wszystkie błędy.


Zabijecie mnie?
Taki krótki i na szybko...
Co będzie dalej? 



Do następnego, który będzie szybciej niż ten ;)
Kocham Was ;**


Mam prośbę kto przeczyta doda komentarz, nawet jedno słowo, proszę to wiele do mnie znaczy ;)


Zapraszam na :


&

Four Other Worlds

 Ps.
Co myślicie o nowym wyglądzie? :P 
Wiem nie jest jakoś bardzo wymyślny, ale cóż...  

piątek, 15 marca 2013

10.



Willa


*miesiąc później*


Niby wszystko wraca do normy.
Właśnie niby.
Życie nie daje nam tego czego chcemy.
Życie jest zagadką.
Życie nie jest pisane tylko przez nas.
Bo jeśli ja pisałabym to co ma się stać w moim, już dawno bym nie żyła.
Wtedy za pierwszym razem.
Byłabym z nimi.
I wszystko było by dobrze.
-Willa?-usłyszałam, za mną stał Niall.
Popatrzyłam na niego.
-Jak tam?-zapytał, a ja tylko obojętnie poruszałam barkami.-Odezwiesz się?-zapytał znowu, tym razem pokręciłam głową i odwróciłam od niego wzrok.
-Willa, tak nie można.-mówiąc to odwrócił mnie w swoją stronę.-Powiedź chociaż jedno słów, tylko jedno.- po jego policzkach zaczęły spływać łzy.-Proszę jeśli coś do mnie czujesz, powiedź coś.-dodał, patrzyłam w jego oczy, oczy który w tym momencie były przepełnione rozpaczą, żalem ale także miłością. Miłością do mnie?
Patrzył na mnie wyczekująco, a ja stałam i patrzyłam na niego.
-Rozumiem.-powiedział pod chwili i skierowała się do drzwi.
Przymknęłam oczy i pozwoliłam łzom płynąć po mojej twarzy.
-Kocham Cię.-wyszeptałam kiedy sądziłam że nie ma go już w pokoju.
Kocham go, ale nie mogę pozwolić mu żeby cierpiał.
Żeby cierpiał przeze mnie.
Nigdy.


*


-Willa!-usłyszałam krzyk Liz.
Po chwili wpadał do mojego pokoju. Popatrzyłam na nią, jej buzia była cała w łzach. 
-Willa.-powiedziała znowu i podeszła do mnie, wyciągnęłam w jej stronę ręce.-Jestem w ciąży.-wyszeptała po chwili, a we mnie aż się zagotowało.
Odsunęłam ją od siebie na wyciągnięcie ramiom.
-Powiesz coś?-zapytała pociągając nosem.
-Zabije go.-wysyczałam przez zęby i ruszyłam do drzwi. Nie zwracając najmniejszej uwagi na go że moja siostra krzyczy za mną żeby zatrzymała się. W szybkim tempie zbiegłam po schodach i weszłam do salonu.
Na kanapie przed telewizorem siedzieli wszyscy.
-Willa wyszłaś z pokoju, to dobrze.-powiedział Liam.
-Zamknij się!-podniosłam głos, teraz pięć par oczu patrzyła na mnie jak na kosmitę.
A w oczach Niall zobaczyłam ból.
Sama była na siebie zła.
-Willa...-zaczął Lou.
-Cisza!-znów powiedziałam trochę głośniej i podeszłam do lokowatego. I bez chwili zastanowienia uderzyłam go w twarz.
-Co do cholery!-krzyknął i złapał się za policzek.
-Miałeś jej nie skrzywdzić.-syknęłam i znowu uderzyłam go w twarz, tylko tym razem w drugi policzek.
-Co ja takiego zrobiłem?-zapytał.
-Jesteś idiotą!-podniosłam znowu rękę, ale w tym samym momencie ktoś mnie powstrzymał.
-Puść!-syknęłam w stronę Niall.
-Nie!-powiedział spokojnie.
-Już!
-Willa, proszę.-mój wzrok skierował się na Liz która stał przy wejściu.
-Powie mi ktoś co ja takiego zrobiłem?-zapytał Harry.
-Dziecko, kretynie!-oparłam z jadem.
-Osz kurwa.-powiedział Zayn.
-Liz, o co tu chodzi?-zapytał loczek patrząc na moją siostrę.
-Przepraszam.-wyszeptała i pobiegła na górę.
-Na przyszłaś Styles naucz używać się gumki.-powiedziałam i ruszyłam za Beth.
Teraz ona jest najważniejsza.
Nikt inny.
Tylko ona.


*


-Mogę wejść?-usłyszałam głos Harrego.
-A masz coś sensownego do powiedzenia?-zapytałam.
-Wiesz chyba wolałem jak się nie odzywałaś.-powiedział.
-Harry!-upomniała go Liz.
-Przepraszam.-szepnął.
-Ta jasne, przepraszasz ale to nie jest szczere.-odparłam i wstałam z łóżka.-Dasz sobie z nim radę?-zapytałam patrząc na Liz.
-Tak, dziękuję Willa.-powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
-Nie ma za co.-odparłam.
-Willa, ale ja naprawdę...
-Nic już nie mów Harry i ja też nie będę.-przerwałam mu i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.


*


-Willa?-przymknęłam oczy kiedy znów usłyszałam głos Nialla.-Popatrzysz na mnie?-zapytał, pokręciłam przecząco głową.-A odezwiesz się?-spytał znów, a ja ponownie pokręciłam głową.-Miło, wiesz co nie rozumiem Cię. Jesteś osobą której nie da się ogarnąć, jesteś raz jak ogień, a raz jak woda. Dziewczyno zdecyduj się w końcu! Powiedz coś!-krzyknął, popatrzyłam na niego a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Co mam Ci powiedzieć? Że Cię cholernie kocham? Że nie mogę spać po nocach, ba za każdym razem Ty pojawiasz się w moich snach? Że jesteś jedną z nielicznych osób na których mi zależy? Nie mogę być z Tobą, zrozum to.-powiedziałam trochę ciszej.
-Niby dlaczego?-zapytał.
-Bo nie chce żebyś cierpiał, ja nie chce cierpieć. Nie chce przechodzić przez to co kiedyś, mam za mało lat żeby codziennie myśleć o śmierci. Nie chce znowu być zraniona. Nie chce.-rozpłakałam się na dobre.
Niall nie zważając na mój opór przyciągnął mnie do siebie.
-Nie pozwolę żebyś cierpiała, dopóki żyję nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić.-wyszeptał.-Tylko daj mi szansę.-poprosił.
Popatrzyłam w jego oczy.
Te cudowne oczy.
-Kocham Cię Willa, uwierz mi.-powiedział po chwili.
-Wierzę.-odparłam, a on pomału zaczął się do mnie zbliżać.
Po chwili nasze usta złączyły się.
Przytuliłam się do niego, na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech, a z oczu cały czas płynęły łzy.
Teraz muszę dbać o to żeby wszystko było dobrze.
Żeby każdy był szczęśliwy.


*


-Czyli mam rozumieć że Liz jest w ciąży?-zapytał tata po raz trzeci, siedział na kanapie i trzymał się za głowę. Wszyscy tylko pokiwaliśmy na tak.
-Moja mała Liz jest w ciąży.-powtórzył.
-Za nie długo nie będzie już taka mała.-zaśmiał się Lou.
Wszyscy zmierzyliśmy go wzrokiem.
-Dobrze, w takim razie zastajecie w Londynie.-powiedział tata.-A ty Harry.-tu pokazał na niego palcem.-Musisz wziąć się w garść i stać się godnym miana "ojca".-dodał.
-Paul!-upomniała go Clodagh.
-No co?-zapytał.
-A Ty ile miałeś lat kiedy urodziła się Liz?-zapytał.
-To były inne czasy.-odparł.
-Gorsze czasy, dadzą sobie radę jestem tego pewna.-powiedziała i zaczęła głaskać Liz po plecach.
-Dziękuję.-wyszeptała.
-Nie ma za co.-odparła.-Paul wychodzimy.-powiedziała do ojca i wstała.
Teraz będzie inaczej?
Ale czy wszystko będzie dobrze?
Czy wszystko się ułoży?
Czy wszyscy będą szczęśliwi?
Zobaczymy.

***

Przepraszam za wszystkie błędy.


I przepraszam za długość ;)
W szkole do dupy jak cholera...
Jest masakrycznie, a nawet gorzej :/ 
Ale dam radę ;)


Co wy na to? :P
Kocham Was ;))
Do następnego ;***

Zapraszam na:

One day

&

Zaczęłam II część :

Four Other Worlds

piątek, 1 marca 2013

9.



Elizabeth


-Co z nią?-zapytałam lekarza który wyszedł właśnie z sali na którą przewieźli Willę.
-Przykro mi na razie nie jestem w stanie nic powiedzieć.-odparł i poszedł w stronę pielęgniarek.
-Jak jej się coś stanie nie daruję sobie.-powiedziałam, a Harry przytulił mnie do siebie.
-Ciii, nie mów tak.-szepnął.-Wyjdzie z tego, jest silna.
Rozpłakałam się na dobre.
Popatrzyłam na Niall który stał oparty o szybę, która pozwalała nam zobaczyć co dzieje się w sali.
Po jego twarzy płynęły łzy.
Wiem że to co powiedziała na końcu było prawdą, ona nigdy nie rzuca słów na wiatr, nawet po dragach.
Na krzesełkach siedzieli pozostali.
-To wszystko moja wina.-powtarzał tata w kółko.
-Masz racje to Twoja wina, znowu.-krzyknęłam i biegiem skierowałam się w stronę wyjścia.
-Liz czekaj.-usłyszałam za sobą głos Harrego. Nie zatrzymałam się, chciałam jak najszybciej opuścić szpital.
-Liz!-krzyknął znowu i złapał mnie za rękę.-To nie jest dobry moment na to żeby obwiniać wszystkich za to co się stało, teraz musimy wierzyć że Willa wyjdzie z tego i będzie wszystko dobrze.-powiedział trzymając moją twarz w dłoniach.
-Ale on dobrze wiedział że ona nie jest wystarczająco silna, aby powiedzieć o tym co jej było, a i tak zrobił to co zrobił.-szlochałam.
-To nie on, a klinika.-wyjaśnił.-To ich wina że rozgłośnili tą sprawę, tylko i wyłącznie po to żeby zyskać inwestorów.-dodał.-Wrócimy?-zapytał.
-Tak.-odparłam.
Weszliśmy z powrotem na korytarz gdzie byli wszyscy. Puściłam dłoń bruneta i podbiegłam do taty. Wtuliłam się w niego.
-Przepraszam.-wyszeptałam.
-Ale ja się nie gniewam.-powiedział.
-Kocham Cię tato.
-Ja Ciebie też Liz i Wille też, kocham Was obie.-odpowiedział.
-Przeprasza.-usłyszeliśmy głos lekarza.
-Tak?-zapytał tata.
-Myślę że lepiej jak państwo wrócą do domu, nie wydaje mi się żeby przez noc stan Willi się poprawił, nie ma potrzeby żeby państwo męczyli się tutaj .
-Ale wszytko z nią w porządku?-zapytał tata.
-Jej stan jest stabilny, ale nie mówię że wszystko jest dobrze. Najbliższa dobra pokaże nam jak to będzie.-powiedział.
-Ja się stąd nie ruszam.-powiedział Niall, nawet na nas nie patrząc, jego wzrok wbity był w twarz mojej siostry.
-Ale...-zaczął lekarz, ale chłopak mu przerwał.
-Nie ruszam się stąd.-powtórzył.
-To my też nie.-powiedziałam i stanęłam obok blondyna.
-Wy jedźcie do domu, jak coś będę dzwonił.-odparł i popatrzył na mnie. Jego oczy były całe czerwone od płaczu. Moje zapewne wyglądały tak samo, ale to nie było ważne. Popatrzyłam na jego prawą dłoń, był zaciśnięta odkąd tutaj przyjechawszy.
-Niall co tam masz?-zapytałam.
On najpierw popatrzył na mnie a później na swoją rękę. Po chwili otworzył ją, a moim oczom ukazała się tabletka z napisem "love".
-Tylko tyle udało mi się jej wyrwać.-powiedział ze łzami w oczach.
Szybko przytuliłam go do siebie.
Cierpiał, było to widać.
On ja kochał. 
Wyjęłam ją z jego ręki i podeszłam do lekarza.
-To jedna z tabletek które Willa łyknęła.-powiedziałam podając ją mężczyźnie.
-O to dobrze, przyda nam się do stwierdzenia co to jest.-powiedział i zaczął ją oglądać.-Bo powiem szczerze że pierwszy raz widzę coś takiego.-dodał, a my popatrzyliśmy po sobie.-Ale spokojnie, w laboratorium sprawdzą co to jest. A teraz przepraszam ale pacjenci czekają.-powiedział i odszedł.
-To co wracamy do domu?-zapytał Lou cichym głosem.
-Na to wygląda.-powiedziałam.-Niall, proszę Cię chodź z nami.-zwróciłam się do chłopaka.
-Nie.-odparł.
-Ale nikt nawet Cię do niej nie wpuści, nie ma sensu.-powiedziałam.-Proszę ona na pewno nie chciałaby żebyś tu tak sterczał.-dodałam.
-Dobra, ale jutro z samego rana tu przyjeżdżamy?-zapytał.
-Tak.-powiedziałam.
-No to chodźmy.-mówiąc to ostatni raz popatrzył na Wille.
Wszyscy razem ruszyliśmy do wyjścia.
To był ciężki wieczór.
A co przyniesie przyszłość?
Tego nie wiem.

*

Obudziłam się wtulona w Harrego.
Chwila w Harrego?
A no tak przecież wczoraj go o to poprosiłam.
Dalej nie mogłam uwierzyć że jesteśmy razem.
Ten moment kiedy wybrałam się na samotny spacer do lasu nad jeziorem, chciałam w spokoju pomyśleć, ale on poszedł za mną.
-Liz!-zawołał mnie, lekko odwróciłam się w jego stronę.
-Czego chcesz Harry?-zapytałam.
-Muszę Ci coś powiedzieć.-odparł.-To znaczy muszę coś zrobić.-poprawił się po chwili i w szybkim tempie przybliżył swoje wargi do moich.
Całował zachłannie, jakby to był pierwszy i ostatni raz.
Jakbym miała go odtrącić.
Jakbym mogła tego nie chcieć.
Wplotłam rękę w jego brązowe loki.
Uwielbiałam te jego włosy, były cudowne.
Po chwili oderwał się ode mnie.
-Oddałaś pocałunek?-zapytał, ja tylko pokiwałam głową.
Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech i znów wpił się w moje lekko zmarznięte usta.
-Chodźmy już spać.-powiedział po chwili i łącząc nasze palce skierował się w stronę naszego obozu.
Na drugi dzień obudziłam się w identycznej pozycji jak teraz.
Na moją twarz wkradł się lekki uśmiech.
Nagle usłyszałam że na dole zbija się szkło lub porcelana.
Szybko wyplatałam się w uścisku bruneta, powoli wyszłam spod kołdry i skierowałam się na dół.
Na palcach szłam w stronę kuchni, a co jeśli to jakiś złodziej?
Weszłam do pomieszczenia na podłodze siedział Niall i chował swoją głowę w dłoniach. Wokół niego było mnóstwo szkła.
-Niall?-zapytałam, on lekko podniósł głowę do góry. Patrzył na mnie nie obecnym wzorkiem.
Pewnie nie spał całą noc. W sumie ja sama budziłam się co chwilę.
-Przepraszam.-wyszeptał i zaczął zbierać odłamki szkła.
-Zostaw, ja to zmiotę.-powiedziałam i spod zlewu wyciągnęłam małą zmiotkę z szufelką.
Blondyn jakby nie słyszał tego co do niego mówię, dalej brał szkło w swoje ręce.
-Niall, ja to zrobię.-powiedziałam znowu, ale dalej nic.
Złapałam jego ramię, w tym momencie chłopak wbił sobie mocno jeden odłamek w rękę. Na płytki od razu zaczęły kapać wielki krople krwi.
-Nie ruszaj się zaraz się tym zajmę.-powiedziałam i wybiegłam z kuchni.
Szybko wpadłam do łazienki na parterze i zabierając z niej apteczkę, znów pobiegłam do kuchni, gdzie blondyn wpatrywał się nie obecnym wzrokiem w plamę jego krwi.
-Niall podejdź do zlewu.-poprosiłam, zero reakcji.-Niall!-podniosłam głos, a on uniósł wzrok na mnie.-Podejdź tu do mnie.-powiedziałam już łagodniej.
Chłopak niezdarnie zaczął się podnosić i po chwili był obok mnie.
Z apteczki wyjęłam wacik i wodę utlenioną. Polałam nią ranę i przyłożyłam wacik.
-Może trzeba to zszyć?-zapytałam sama siebie.
-Nie.-odparł mi blondyn.
-Musi to zobaczyć lekarz.-powiedziałam.
-Nie, zabandażuj i będzie dobrze.-odpowiedział.
-Niall...
-Zrób to o co Cię proszę.-przerwał mi, pokręciłam głową i zaczęłam okręcać bandaż wokół dłoni chłopaka.
-Gotowe.-powiedziałam po chwili.
-Dziękuję i przeprasza.-odpowiedział.
-Za co mnie przepraszasz?-zapytałam przyglądając się mu.
-Że Cię obudziłem tymi odgłosami.-odparł.
-I tak już nie spałam.-powiedziałam i posłałam mu słaby uśmiech.
Zapadł cisz.
-Kiedy pojedziemy do szpitala?-zapytał naglę Niall.
-Pewnie jak chłopaki wstaną.-odparłam.
-A nie moglibyśmy już teraz?-zapytał patrząc wprost w moje oczy.
-Moglibyśmy.-powiedziałam.-Poczekaj chwilę ubiorę się i jedziemy, tylko napisz wiadomość dla chłopaków i zostaw ją na stole.-dodała i poszłam na górę.
Wzięłam pierwsze lepsze cichy z szafy i skierowałam się od łazienki.
Tam szybko przebrałam się i zbiegłam na dół.
-Ja już jestem gotowa.-powiedziałam.
-Moment kończę pisać.-odparł mi blondyn.
Po chwili stał już obok mnie.
-Możemy jechać.-powiedział i złapał za kluczyki do samochodu.
-O nie ty nie możesz prowadzić przez rękę, dziś to ja jestem szoferem.-mówiąc to wyrwałam mu jej z ręki.
-To może jednak poczekamy na chłopaków?-zapytał z uśmiechem.
-Bardzo zabawne, umiem prowadzić gdybyś nie wiedział.-powiedziałam i wyszłam na dwór.
Wsiedliśmy do pojazdu i ruszyliśmy.

*

Weszliśmy na teren szpitala, szybko pobiegliśmy w stronę sali gdzie wczoraj leżała Willa. Stanęliśmy przed szyba, ale w sali leżał jakiś mężczyzna.
-Nie!-krzyknął blondyn.-Nie!
Pobiegł w stronę recepcji.
-Gdzie jest Willa Higgins?-zapytał a po jego oczach płynęły łzy.
Stałam jak wryta nie mogłam się ruszyć.
Gdzie ona jest? Pytałam się w myślach.
-Powie mi pani gdzie ona jest!-krzyczał blondyn.
-Jest pan kimś z rodziny?-zapytał go spokojnie.
-Pieprzyć to czy jestem z rodziny!-krzyknął.
-Uspokoi się pan czy mam wezwać ochronę?-zapytał.
-Gdzie ona jest?-zapytał i oparł się o ścianę.
-Przykro mi nie mogę udzielać takich informacji.-odparła.
-Liz zrób coś.-powiedział w moją stronę.
Nie ruszyłam się z miejsca.
Nie chciałam usłyszeć gdzie ona jest.
Może bałam się?
Może nie chciałam żeby to o czym myślałam było prawdą?
-Liz do cholery!-krzyknął.
-Jestem siostrą Willi.-powiedziałam i popatrzyłam na pielęgniarkę.
-Mogę jakiś dokument?-zapytał, podałam jej prawo jazdy.
-Już jesteście?-obok nas naglę pojawił się lekarz.
-Gdzie jest Willa?-zapytałam cicho.
-Została przewieziona na normalną salę, jest z nią już dużo lepiej.-powiedział z uśmiechem.
-Która sala?-zapytał blondyn.
-397, ale to że mówię że jest z nią lepiej nie znaczy że się wybudziła.-odparł.
-Nie ważne.-powiedział Niall i pobiegł w stronę sali.
Popatrzyłam za nim i tez rzuciłam się biegiem w tamtą stronę.
Lekarz szedł za nami.
Zatrzymałam się za blondynem który stał w drzwiach do sali mojej siostry.
Leżała dalej nie przytomna.
W moich oczach zebrały się łzy.
Niall powoli do niej podszedł. Usiadł na krzesełku i złapał jej dłoń w swoją.
-Hej.-wyszeptał, w moich oczach zebrały się kolejne łzy.
Do sali wszedł lekarz.
-Nie mamy pojęcia ile może być w śpiączce, przykro mi.-powiedział.
Pokręciłam głową i podeszłam do niej.
-Dasz radę, wierzę w Ciebie.-mówiąc to nachyliłam się nad nią i pocałowałam w czoło.-Wyjdziesz z tego krasnalu, na pewno.

*

-Gdzie jesteś?-usłyszałam głos Harrego w słuchawce.
-W szpitalu z Niallem.-odparłam cicho.
-Dlaczego nie czekaliście na nas?-zapytał.
-Zostawiliśmy kartkę w kuchni, przeczytaj sobie.-powiedziałam i rozłączyłam się.
Blondyn patrzył na mnie pytająco.
-O co chodzi?-zapytałam.
-Wy naprawdę jesteście razem?-zapytał.
-Chyba tak.-odparłam.
-Chyba?-zapytał.
-To skomplikowane.-powiedziałam nie patrząc na chłopaka.
-Jak to się stało?-zapytał.
-Niall musisz?-odparłam pytaniem na pytanie.
-Tak.-powiedział.-To jest lepsze niż myślenie cały czas o niej.-dodał i pokazał na Wille.
-Kochasz ją?-zapytałam.
-A Ty kochasz Harrego?-odbił piłeczkę.
-Kocham to zbyt duże słowo, coś do niego czuję ale czy to miłość?-zapytałam sama siebie.-Nie wiem.-dodałam.
-Ja ją kocham.-wyszeptał, a po jego policzku słynęła łza.
-Wiem, wszyscy to wiedzą i ona też.-powiedziałam i podeszłam do niego.-Obudzi się zobaczysz.-dodałam dotykając jego ramienia.
Znowu zaczął dzwonić telefon.
-Czego chcesz Harry?-zapytałam odbierając go.
-Tak tu na pewno nie mam jeszcze miłości.-powiedział ze śmiechem blondyn, za co dostał po głowie, ale to było chyba pierwszy raz od wczorajszej sytuacji kiedy uśmiechnął się.
-Sala 397.-powiedziałam znowu do telefonu i rozłączyłam się.-Powiem Ci że on jest strasznie dziwny.-te słowa skierowałam do Nialla.
-Jak każdy z nas.-odparł.
-Z tym to muszę się zgodzić.-powiedziałam i popatrzyłam na Wille.
Mogłaby śmiać się razem z nami, ale nie ona śpi.
A kiedy się obudzi?
Tego nie wie nikt.

*

*tydzień później*

-Panie doktorze co z Willą?-zapytałam, za mną stałą cała gromada.
-Obudziła się.-powiedział.
Popatrzyłam na niego z otwartymi ustami.
-Nie panie Horan nie pobiegnie pan do niej.-ostrzegł go lekarz.-Muszę przekazać państwu kilka informacji.-dodał.
Nie wiedziałam co mam o tym myśleć, mocniej ścisnęłam rękę Harrego.
Czy to co mieliśmy usłyszeć miało być dobrą czy złą wiadomością?
Czy z Willą wszystko w porządku?
Dwa pytania które zaprzątywały moją głowę.
Dwa pytania które nie dawały mi spokoju.
Dwa pytania.
Tylko dwa pytania, albo aż dwa pytania.

*

Ze łzami w oczach szłam w stronę sali w której leżała moja młodsza siostra. 
Mój mały krasnal.
Moja Willa.
Wzięłam głęboki wdech i jako pierwsza weszłam do sali.
-Hej.-powiedziałam spokojnie.
Siedziała na łóżku i wpatrywała się w okno, prawie nie mrugając.
-Willa?-zapytałam.
Popatrzyła na mnie, ale nic nie powiedziała. 
Znów wbiła wzrok w widok za oknem.
-Willa?-tym razem jej imię wypowiedział Niall. 
Popatrzyła na niego,szybko wstał i wtuliła się w niego.
Ale dalej nie wypowiedziała ani jednego słowa.
-Powiedz coś.-poprosił ją blondyn po chwili.
Zwróciła swój wzrok na niego, ich oczy spotkały się.
Ona tylko pokręcił głową i wróciła na swoje miejsce.
Nic.
Ani jednego słowa.
Głucha cisza.

***

Przepraszam za wszystkie błędy.

Nie wyjaśniłam za bardzo tego jak to się stało że są razem, za co przepraszam ;***

I teraz czas na przykre sprawy ...
Na tym rozdziale na tą chwilo kończę moją działalność tutaj...
Wiem teraz pewnie mnie zjedziecie, ale muszę...
Jestem w klasie maturalnej( w tym momencie widzę wasze zdziwienie ;P) i zostało mi tylko nie całe 2 miesiące szkoły, a jeśli chce mieć jako tako dobre oceny na świadectwie muszę wziąć się za nauką, a uwierzcie cholernie mi się nie chce...
Ale spokojnie wrócę tu :P
Może dodam coś raz w miesiącu, może trochę częściej ;)
Ale niby teraz moim priorytetem ma być ukończenie szkoły, zdanie matury i egzaminu zawodowego...
Szczerze czarno to widzę i przeraża mnie to...
Więc mam nadzieje że mnie rozumiecie i będziecie za mnie trzymać kciuki :P


A teraz pytania?
Jak myślicie co będzie z Willa?
Czy to co jest między Harrym a Liz przetrwa?
Czy Niall zdoła dotrzeć do Willi?
Czy wszystko będzie dobrze?


Zostawiam was na pewno z wieloma pytaniami :D za co przepraszam ;**
I jeśli nie będę komentować waszych blogów to z góry przepraszam, ale na 100 % będę je czytać a jak znajdę chwilę postaram się komentować wszystko ;**

Kocham Was ;***
Do zobaczenia kiedyś tam ;))
Buziaki,
xxxxxxx 


Zróbcie coś dla mnie i jeśli przeczytaliście ten rozdział zostawcie po sobie ślad, jeśli zobaczę że jest was dużo to postaram się znaleźć trochę czasu i napisać szybciej 10 :))


Oczywiście zapraszam na:

One day