Być najważniejszymi osobami dla swoich rodziców to chyba normalne.
Choć nie każdy tak ma.
A co jeśli piątka chłopaków jest ważniejsza dla ojca, a matka nie żyje?
Wtedy nie mam nic.
Żyje się tylko dlatego ponieważ nie ma się odwagi zrobić tego kroku i je skończyć.
Uśmiechamy się? Tak, bo co innego nam pozostało.
Pomagamy inny? Tak, bo nie chcemy aby cierpiali jak my.
Opiekujemy się nimi? Tak, bo chcemy zastąpić im ojca, który nie znajduje zbyt często czasu aby tak po prostu być.
Wymykamy się z domu? Tak, bo nie chcemy aby wiedział że robimy coś złego. Chcemy zostać idealne aby mógł powiedzieć " Jestem dobrym ojcem, mam wspaniałe córki."
Choć tak naprawdę nie zwraca na nas uwagi.
Jesteśmy dla siebie najważniejsze, bo wiemy że nie ma nikogo innego dla którego znaczymy więcej niż nam się wydaje.
Uczucia? Nie ma czegoś takiego, chyba że miłość siostrzana.
Przyjaźń? Tylko między sobą.
Tak wygląda życie dwóch sióstr.
Liz i Willa, są dla siebie wszystkim.
Choć tak bardzo różnią się jeśli jedna skoczyłaby, druga zrobiłaby to samo.
Siostry, które trzymają się razem.
Które wiedzą co to ból i cierpienie, ale miłość?
Miłość to uczucie którego wystrzegają się, nie chcą kochać bo wiedzą że to przysporzy im jeszcze więcej trosk, których mają już za wiele.
Może te poglądy zmienią się?
Może ktoś wyciągnie pomocną dłoń?
Może w tym całym bałaganie myśli jest osoba która pomoże go posprzątać?
Może odnajdą to czego boją się najbardziej?
Właśnie , może.
***
Tak wiem, możecie mnie za niego zjechać i w ogóle wyśmiać, ale jakoś nie mogłam tego wszystkiego zebrać w jedną w miarę dobrą całość i wiem jak tak piszę to mogłam go nie dodawać, ale cóż...
Może mój pomysł nie jest taki dobry jak mi się wydaje i możliwe że ... Albo już nie będę nic mówić :P
Okaże się jak to będzie ;))
Mam nadzieje że ktoś go przeczyta i wyrazi swoją szczerą opinię na jego temat ;))
I to tyle ode mnie ;P
Pozdrawiam,
M.